piątek, 17 lutego 2012

Limeryk na dzień kota

Porządkując dzisiaj papiery, natrafiłam na limeryk, zupełnie nie pamiętam, kiedy i dlaczego go popełniłam. A ponieważ dzisiaj Dzień Kota (u mnie w domu kot codziennie ogłasza dzień kota i żąda z tej okazji różnych rzeczy oraz obejmuje w wyłączne posiadanie fotel przed kominkiem), to dedykuje go miłośnikom absurdalnego humoru i kotów.

Jedna z Krakowa dewotka
miała mądrego kotka,
ale nie mrugał.
Więc chyba była to papuga,
co było lepsze dla kotka z powodu niemania płotka.

U mnie też pada, pada, pa

Rano padało coś w rodzaju płatków owsianych. Teraz, czyli koło południa kaszka manna sypie się z nieba, błyskawiczna, bez gotowania. Och, jak by takie oblekanie świata w białe poszewki, cieszyło w wigilię wigilii. Dzisiaj budzi irytację, przecież za trzy tygodnie można siać pierwsze rzodkiewki pod folię. Wszechobecna biel powoli zasypuje moje zielone myślenie o wiośnie. Chociaż z doświadczenia lat minionych wynika niezbicie, że pewnego dnia nadejdzie ta pachnąca pani. Przyjdzie jak zwykle gorącym oddechem budzić życie zaklęte w szarej ziemi.
Na razie jednak trzeba zrobić w kaszy tunel i przebić się do samochodu, którym może kolejny raz uda się wyjechać spod domu.

środa, 8 lutego 2012

Dodam tylko dwa słowa

A raczej trzy zdjęcia.
Dorośli na urodzinach Zosi bawili się równie dobrze jak dzieci.
Niektórzy są dość charakterystyczni i można powiedzieć ZNANI :)
Wraz z zapadnięciem mroźnej, zimowej nocy zaczęły się występy przy kominku, z braku ogniska.
Czy ktoś zgadnie jaką piosenkę śpiewa Radek? Oczywiście Radek i Gośka nie mogą zgadywać:)

środa, 1 lutego 2012

Obiecane kilka zdjęć pokazuję w minut pięć!

Korzystając z tego, że przyjechała moja mama i robi z dziećmi jeszcze większy bałagan, wydobyłam z aparatu kilka obrazków.
Wczesny poranek, z wiatki wystają wyczekujące nosy.

Zdjęcie jeszcze z okresu śniegowego.


 Można liczyć na słońce lub się przygotować odpowiednio.

Grzanie silników

Siedzę w szlafroku przy kawce i nie wyobrażam sobie, że zaraz będzie trzeba wyjść na zewnątrz. Niechcący zerknęłam na termometr i tam -18 niestety. Po co te termometry robią?! Dzieci zostają w domu, bo i tak nie odpalę diesla. Żeby je zawieźć konnymi sankami za mało mam śniegu po drodze. W domu bałagan, robota czeka, tyko jakoś dzisiaj wyjątkowo długo rozruch zajmuje. Mam fajne zdjęcia tyko aparat też coś nie w sosie, wypluć ich nie chce. To na razie, zastartowałam.