Ciągle mi się to zdarza, a zdjęcia z mojej komórki nie są dobrej jakości. Przez to nic nie napisałam o tym, że w przedostatni piątek, sobotę i niedzielę byłam z dziećmi zaproszona w trzy różne piękne miejsca, które wymykają się słowom. Pozostają w mojej pamięci trzema obrazami, do których będę powracać w jesienne wietrzne popołudnia i podawane na deser po obiedzie zimowe wieczory. Stare piekne mieszkanie z widokiem na Wisłę i klasztor Norbertanek, południe Francji wyczarowane pod Krakowem ze starego domu, stodoły, sadu i dobrego smaku i wreszcie niedzielne popołudnie spędzone w wielkim ogrodzie gdzie czarny kot, dwa psy, dwa pawie i trójka dzieci w pełnej komitywie cieszyły się pięknym dniem.
Czasem jednak poświęcam się aż tak bardzo, że biorę niewygodny, duży aparat na konny spacer, by podzielić się widoczkami oglądanymi z końskiego grzbietu.
Chyba zostanę na tej czereśni.
Na pewno zostanę!
I po jeździe.
W ostatni piątek dostaliśmy zaproszenie na Dzień Rodzinki, Zosia jak zwykle czerpała pełnymi garściami..
i w każdej konfiguracji....
także kulinarnie.
Na koniec trochę minek Ani:
Łucjo, świat oglądany z końskiego grzbietu jest równie piękny, jak np. z drzewa czereśniowego. Nie umiem jeździć na koniu, w dzieciństwie czasami na oklep przyprowadzaliśmy konie z pastwiska, kiedyś chłopaki pogonili mojego siwka, przed ogrodzeniem z żerdzi ze strachu odbiłam się piętami od boków i zaskoczyłam, koń pogonił dalej. I tak skończyła się moja edukacja jazdy konnej, ze strachu. Masz strasznie fajne dziewuszki, a miny są przekomiczne. Łucjo? tęsknisz do miasta? Serdeczności ślę.
OdpowiedzUsuńTą Małą to myśmy już widzieli w jakimś amerykańskim serialu kryminalnym z lat 70, kiedy jeszcze była dorosłym, pomarszczonym facetem, grającym detektywa !
OdpowiedzUsuńTrzeba przyznać jednak, że aktorsko się wyrobiła i ma wyrazistszą mimikę!
:DDDDDDDDDDDD
Pzdr.
PS. Trochę nam żal, że nie zabierasz aparatu w te fajne miejsca, w których bywasz!
Mario,
OdpowiedzUsuńJazda konna to fajna sprawa zwłaszcza jak jest się mikrego wzrostu i gdyby nie koń można by w trawach utonąć. Poza tym polecam jako środek lokomocji.
Miasto mam stosunkowo blisko, a o tym, czy tęsknię myślę, że napiszę jakiś tekścik, bo nie jestem w stanie tego w dwóch zdaniach składnie i z sensem napisać. Tymczasem pozdrawiam serdecznie.
Go i Rado,
Wyrobiła się i rzuciła seriale, teraz czeka na ambitniejsze propozycje.
No właśnie, mnie też jest żal :)
Pozdrawiam,pa,pa
No poświęć się trochę, no! Nie żałuj nam tych cudności, które oglądasz.
OdpowiedzUsuńCórki fantastyczne, ale to przecież oczywiste!
Koń wierzchowiec i towarzysz w długiej drodze, to coś wspaniałego! Jeszcze trochę pamiętam ... :)
Pozdrowienia!
wow .. jak One urosły !! a zdjęcia z końskiego grzbietu .. przypomniały mi czasy jak ja jeździłam :) mam nadzieję, że do zobaczenia niedługo :)
OdpowiedzUsuńMagdo,
OdpowiedzUsuńwstyd mi wstyd, znowu w ten weekend zapomniałam aparatu.
Jazdy konnej nie zapomnisz nigdy, więc jeśli tylko nadarzy się okazja to się wgramol.....i dobrze wiesz co dalej :)
Ula,
no musimy się wreszcie zobaczyć.
Minął miesiąc - i nic. Wszystko u Was w porządku..?
OdpowiedzUsuńŁucjo, Łucjo! czekamy na malutki pościk, o byle czym!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.