Nie piszę nic, bo:
- bo dzieci
- bo konie
- bo usiłuję odgruzować dom
- bo ogród
- bo zostałam stolarzem
- bo aparat nie chciał robić zdjęć
- bo wieczorem bardzo chce mi się spać
Czyli po prostu nic nie robię, ale w końcu zejdę z tej kanapy i napiszę coś, nie skreślajcie mnie jeszcze.
Aparat fotograficzny zbuntował się na jakiś czas, po tym, jak przewiozłam go na koniu w szybkim tempie po lesie. Był do mnie bardzo ściśle przytroczony, co jest ważne i każdy kto próbował wozić na koniu coś oprócz siebie wie o tym doskonale. Coś jednak wcześniej udało mi się sfotografować.
Zdjęcie artystyczne bez używania programów graficznych.
Uciekający mąż.
Ale tak naprawdę to wszystko za mnie robią krasnoludki, ale to tajemnica.
jak wstałam rano, to okazało się, że krasnoludki powiesiły już pierwszą partię półek w kuchni.
A na koniec wierszyk mi się napisał:
Bo
Bo dzień jest za krótki,
giną minutki,
godziny i dnie
w szalonym tym śnie,
śnionym na jawie,
trochę tam smutno, trochę wesoło,
trochę tam straszno, acz bardzo ciekawie,
pędzi po prostej lub wiruje wkoło,
w szalonym tym śnie,
czy to jest życie, czy ja ciągle śpię?
fajnie tak pojeździć po lesie, pagórkach..i czasem pomalować :)..ja deski kupuję z tartaku np., surowe, i sam obrabiam, przycinam, wygładzam, szpachluje dziury..kupa roboty z każdą..
OdpowiedzUsuńPółki masz śliczne!!! Chylimy głowy. Podziwiamy talenty Anety bardzo, ale Przy Twoich półkach również nam szczęki opadły.
OdpowiedzUsuńMasz jakieś tajemne konszachty z Czasem..., też tak chcemy.
Pzdr.
Bardzo galantne półki, ta w kuchni wygląda jak kaszta drukarska, tylko w powiększeniu, a w pokoiku Zosi pięknie wpasowała się w skos, a obie ile skarbów pomieszczą, i maminych, i Zosinych.Też bym chciała takiego pomocnego krasnoludka, ale u mnie tylko stare trolle, też robię takie artystyczne zdjęcia w trzęsącym się "czołgu", zęby można sobie wybić aparatem. A ten wierszyk, to ot! tak sobie wyleciał za jednym zamachem, czy go obrabiałaś? jak wygląda przelewanie słów na papier? męczysz się czy pióro gładko biegnie po papierze? nie widziałam nigdy natchnionego poety, hm! poetki w akcji, znaczy przy pisaniu wiersza, .... i nigdy przy robieniu półek.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie, podziwiam, podziwiam.
Kurcze, tego się nie spodziewałam! Podziwiam umiejętności, odwagę i cierpliwość!
OdpowiedzUsuńSzary Wilku,
OdpowiedzUsuńpewnie, że fajnie jest pojeździć po lesie, zwłaszcza na KONIU, NIE NA HUCULE. Coś tam pomalować, jak napisałeś. Tylko najpierw trzeba... Przeczytałam o Sabie, smutno mi. Ale życie miała psio piękne, więc weselej mi.
Go i Rado,
OdpowiedzUsuńnie czytaliście uważnie, to wszystko przecież krasnoludki, ja tylko czasem się wtrącam.
Mario,
jeśli przy pisaniu zaczynam się męczyć, to odkładam. Raczej samo się pisze, taki wierszyk, kilka minut, z dwoma małymi zmianami po napisaniu całości. Okoliczności banalne, przy pisaniu na bloga myślałam nad tym, że ciągle brak mi czasu i nagle przeszłam na myślenie rymowane. Problemem jest, kiedy nie mogę od razu zapisać i zapominam. Najczęściej piszę w kolejkach np. kiedyś napisałam długi wiersz czekając na odpis z księgi wieczystej w sądzie. Musi mnie coś poruszyć, zdjęcie wydarzenie i potem, gdy czekam, zaczynam o tym myśleć i powstają moje wierszyki. Natchnienie przychodzi w czasie czytania książki i zapisuje np. na chusteczce do nosa. Lub w trakcie jedzenia zupy pomidorowej, ale musi być prawdziwa, nie z przecieru :)
Magdo,
OdpowiedzUsuńnie jestem cierpliwa, ale ćwiczę charakter i staram się. Poza tym to czysta ekonomia. A ja lubię zaoszczędzić. Obiecuję, że jeszcze nieraz Cię zaskoczę.
Witaj Łucjo,
OdpowiedzUsuńRzeczywiście - fajnie jest czasem dla odmiany poruszać się na koniu, a nie ciągnąc konia czy konie - co sami ostatnio w niedzielę mieliśmy okazję doświadczyć :-)
Zazdroszczę Ci talentów: i do wierszy - i do stolarstwa. Mnie, jak już naprawdę muszę - zawsze wszystko krzywo i topornie wychodzi...
Hucuł to też koń ;p..tylko mniejszy, za to odporny :)..Mongołowie tylko na podobnych jeżdżą, a nie na takich co muszą mieć kaloryfer w stajni ;)
OdpowiedzUsuńJacku,
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o ciągnięcie konia, koni za sobą, to mam pewną wprawę, jak każdy, kto usiłuje im stworzyć normalne, a nie więzienne warunki do życia. W szukaniu koni nocą bardzo pomaga posiadanie dużej siwej klaczy :)
Szary Wilku,
OdpowiedzUsuńOK, Hucuł to też koń, tak chyba wynika z systematyki ssaków. Jeśli dasz mi kilka dni to wysmażę jakiś tekścik na temat przereklamowania tych ogólnie sympatycznych zwierząt. Mam do tego pewne prawo, sama miałam ich dziewięć, ujeżdżałam pewnie ze dwadzieścia, a użytkowałam około setki. Już nie mam ani jednego. A ty z iloma miałeś do czynienia ?:)
Szczęką zaliczyłam partkiet jakie Ty masz zdolne krasnoludki, nie wypożyczyłabyś mi kilku kiedyś ?? :)
OdpowiedzUsuńteraz wystarczy odblask jakiś, albo migająca dioda ;)..
OdpowiedzUsuńJa z żadnym jak na razie :)..tylko oglądając..to doświadczona..smaruj ten tekścik :D
Ula,
OdpowiedzUsuńchyba musisz przyjechać i z nimi pogadać, bo dość są fumiaste, wstajesz rano i nowa półka, wstajesz następnego dnia i nic nie możesz znaleźć bo wszystko pochowały... zwłaszcza lubią to robić z moimi okularami.
Łucjo, zaglądam do Ciebie już od jakiegoś czasu, ale takiego postu to się w ogóle nie spodziewałam!!!! Po porostu zaniemówiłam!!! Na tyle mocno, że nie miałam dość odwagi, żeby coś konstruktywnego przez te parę dni napisać :DDDDDDDD Bardzo dziękuję. Cieszę się niezmiernie, że mam teraz koleżankę "po fachu" :DDDDDDDDDDDDD Możemy już razem wiele zdziałać. Ale chciałam też zaprotestować. Nie czuję się super stolarzem, wydaje mi się, że moje kilkanaście lat docinania desek jeszcze nie wystarcza :DDDDDDDDD ale jak pozyskiwać deski, to chętnie podpowiem :DDDDDDDD jakby coś to zawsze możesz do mnie pisać :DDD i zapraszam na moje wióry :DDDDDDDDD
OdpowiedzUsuń