środa, 25 maja 2011

Hocus pocus

Dzisiaj o szóstej rano K. wychodząc do pracy sięgnął po coś do tylnej kieszeni spodni.
- o cholera – wyrwało mu się, gdy niespodziewanie wyciągnął kartkę papieru. - To jest wierszyk, którego Zosia miała nauczyć się na dzisiaj, dostałem go jak odbierałem ją w poniedziałek.
Ledwie weszłyśmy do przedszkola a już usłyszałam, jak Pani mówi do dzieci: - a teraz zobaczymy czy nauczyliście się wierszyków! - idź do Pani i powiedz, że tata miał twój wierszyk w kieszeni i nie mogłaś się go nauczyć – poradziłam Zosi. - lepiej ty jej powiedz – powiedziała Zosia konspiracyjnym szeptem. Powiedziałam.
Popołudniu zaczęłyśmy się uczyć wierszyka. Zosia miała w rączce niewielką kartkę z wydrukowaną zwrotką i jak zwykle robiła w tym czasie kilka rzeczy naraz. W pewnym momencie włożyła papier do szuflady i zamknęła. Gdy ją wysunęła z powrotem wierszyka nie było. Szukałyśmy pod łyżeczkami, gdzie był widziany po raz ostatni, pod wszystkimi sztućcami, pod wkładkami, w szufladzie poniżej, na podłodze. Nigdzie nie było.
I co teraz, kto powie jutro Pani w przedszkolu, że Zosia znowu nie umie wierszyka, bo co prawda tata wyjął go z kieszeni, ale potem włożony do szuflady natychmiast się zdematerializował. I kto w to uwierzy.

Przypomniała mi się opowieść koleżanki, która pozostawiła synka pod opieką męża i wyjechała na kilka dni. W tym czasie zadano jakąś trudną pracę domową, polegającą na skonstruowaniu czegoś, niestety nie pamiętam czego. Mąż z synkiem obeszli sąsiadów w poszukiwaniu rzeczy niezbędnych do odrobienia zadania, bo nic nie mogli znaleźć u siebie. Potem dziecko wzięło się do pracy siedząc przy kuchennym stole, po czym zmęczone poszło spać. Na nieszczęście tego wieczora nieoczekiwanie w męża wstąpił demon robienia porządków.
Po powrocie koleżanka została delikatnie zagadnięta przez nauczycielkę syna: - czy u Państwa wszystko w porządku, bo mąż takie dziwne usprawiedliwienie napisał. I zademonstrowała kartkę na której było napisane: Syn nie przyniósł pracy domowej, bo wyrzuciłem ją do kosza.

P.S.
Wsadziłam do szuflady obrzydliwy sweter należący do K. Zajrzę jutro rano.

4 komentarze:

  1. No i co z tym swetrem??? Napisz wreszcie, bo umieramy z ciekawości!!!!!

    Pzdr.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest niestety:( ...ale ma jakąś podejrzaną dziurę

    OdpowiedzUsuń
  3. Może powinien poleżeć dłużej... tak czy siak szufladę opieczętuj i broń dostępu niewtajemniczonym!

    Pzdr.

    OdpowiedzUsuń