poniedziałek, 3 stycznia 2011

Noworocznych odwiedzin skutki

W noworoczną sobotę odwiedziła mnie miła Pani, która od wiosny ma zamiar wstawić do mnie swojego konia a na razie,  rozmawiając ze mną, uruchomiła lawinę różnych pomysłów.

Po pierwsze powiedziała mi o istnieniu czegoś co nazywa się Paddock Paradise i co obecnie robi na świecie sporą karierę, wraz z modą na naturalizm i ekologię. Wymyślił to, opisał i stał się z tego powodu znany Pan Jaime Jackson, co bardzo pochwalam (robienie kariery na rzeczach przynoszących same korzyści i będących rodzajem anty-szpanu) i chylę kapelusza nad spostrzegawczością tego Pana i prostocie jego pomysłu. I tu z całą odpowiedzialnością mogę mogę oświadczyć, że podobną sprawę mam u siebie od lat kilku. Tylko wcześniej nie przyszło mi to do głowy, żeby to nazwać i opisać. Więc, żeby nadrobić zaległości oświadczam dzisiaj, że w Stadninie Pod Skałką i w gospodarstwie Brzoskwiniowy Raj istnieje RAJSKIE PASTWISKO.

Jak powstało Rajskie Pastwisko, po pierwsze ogrodziliśmy dziewięć hektarów, na jednym końcu po lasem postawiliśmy stodołę o powierzchni około 60 m2, gdzie konie znajdują schronienie przed słońcem, wiatrem i deszczem, w takiej właśnie kolejności szukają w niej ochrony, śnieg i mróz nie robi na nich wrażenia, pod warunkiem, że człowiek dał im szansę zbudowania zimowej sierści. Do wody od stodoły mają około 1 kilometra, tam też dostają owies. Tam i z powrotem chodzą około trzech razy dziennie, bo w stodole dostają siano po którym chce się pić. W okresie letnim mają dodatkowo 15 hektarów pastwisk, co wymusza na nich przejście kawałek po kamieniach, po wielkiej błotnej kałuży, po zrytej przez dziki łące, jest tam wąwóz, gdzie do woli obgryzają młode pędy drzew i krzewów, muszą też pokonać strome zbocze, nie mówiąc już o ścianach wąwozu w którym szukają cienia....i tak co najmniej dwa razy dziennie, oczywiście są tam też zwalone pnie drzew, które muszą przekraczać. Efekty: są zdrowe, maja ładne zdrowe kopyta, którymi kowal zajmuje się dwa razy do roku (nigdy nie były kute, poza jednym hucułem, który przybył z uszkodzonym stawem, ale to już historia). Nowy koń wkraczający do stada zawsze jest na początku bardziej od innych koni łamagowaty, zdecydowanie częściej się potyka, nie umie zachować się na lodzie i błocie, ale cóż musi nauczyć się chodzić, do tej pory umiał kręcić się w boksie a poślizgnąć to mógł się tylko na własnej kupie. Zimą obserwuję przez okno, jak stado powoli przemieszcza się do stodoły, wcale nie najkrótszą drogą, wygrzebując spod śniegu różne dobre rzeczy, co ciekawe nie grzebie tylko klacz wielkopolska, a niczym pokaźna odśnieżarka, odsłania trawę koń zimnokrwisty, który przybył dopiero w październiku( zdecydowałam się tylko dlatego, że stał w zimnej stajni i już wtedy miał niezłą sierść) i który w zimie miał stać z kozami, bo myślałam, że może nie dać rady. Nic podobnego, ma się bardzo dobrze. Zapomniałam dodać, że konie w ten sposób trzymane nie maja żadnych narowów ani nałogów, a jeśli nie miały trudnego dzieciństwa są bardzo łagodne, w czasie jazd nie brykają i zdecydowanie rzadziej się płoszą.

Reasumując teraz trzeba odwrócić kota ogonem i skalkulować uczciwą cenę za pobyt konia na Rajskim Pastwisku, czyli 300 zł na początek, 200 za to że nie stoją w boksach, są zdrowe, szczęśliwe i brudne (wbrew pozorom to ważne, żeby konie szczególnie w okresie wiosennym i letnim miały możliwość porządnie wytarzać się w jakimś błotnym bajorze i w ten sposób zabezpieczyć przed owadami, które na równi z ostrym słońcem są największą udręką dla tych dużych zwierząt, okład z gliny łagodzi także miejsca po ugryzieniach), 100 zł. za brak sztucznego solarium, konie pobierają tyle witaminy D, ile w danym momencie potrzebują, w zimie wręcz się opalają, odwracając się raz jednym, raz drugim bokiem do słońca a latem potrafią zniknąć w stodole zaraz po wschodzie słońca, by wychylić się stamtąd dopiero po jego zachodzie. Całą dawkę ruchu aplikują sobie w nocy, co jest dla konia jak najbardziej naturalne. Następne 100 za coś co akurat jest, czyli ujeżdżalnię, 100 za siodlarnię, a 100 za miłe towarzystwo, wolne od rozpuszczonych panienek, które mają inne rękawiczki do czyszczenia konia, inne do jazdy i jeszcze inne do dłubania w nosie po jeździe. Słyszałam nawet o takich, których wyczyszczone konie muszą stać w derkach w boksie, żeby się nie zakurzyły, bo ich właścicielki w typie barbie girl przychodzą i tylko siup, zrzucają derkę, wrzucają siodło i jadą, chwała Bogu jeśli pod derką nie było siodła od ostatniej jazdy. Ale odbiegłam od tematu, wychodzi na to, że powinnam brać 900 zł i sporą część tej sumy za to, że czegoś nie ma. Radzę szybko zaklepywać miejsca w tej cenie, bo do jutra na pewno wymyślę, czego jeszcze nie ma. Ale uwaga ci z którymi już jestem po słowie mogą spać spokojnie, mimo oświecenia właścicielki Rajskiego Pastwiska w naszych ustaleniach nic się nie zmienia.
Drugim tematem, który z miłą Panią poruszyłyśmy w sobotę były blogi, zachęciła mnie do zaglądnięcia na stronę: http://boskawola.blogspot.com i muszę przyznać, że ogłoszenie o pensjonacie, które tam znalazłam zainspirowało mnie na równi z artykułem o Paddock Paradise, do napisania tekstu powyżej ( zdanie, które wywołało u mnie głośny wybuch śmiechu: ,, W ogóle nie ma niczego poza tym, co zostało zaznaczone wyraźnie, że jest. w miejscu, gdzie powinno się zachęcić jak największą liczbę osób do skorzystania z naszej oferty, mógł napisać tylko człowiek uczciwy, będący równocześnie rzadkim w naszych czasach typem wolnomyśliciela za jakiego mam autora blogu o Koniach achałtekińskich i innych sprawach), chociaż ja za brak dojazdu dorzuciłabym 100 zł. przynajmniej, jako, że wymusza to rozgrzewkę u właściciela konia przed jazdą, nawet musi przytruchtać z siodłem na głowie, bo Pan Jacek pisze, że siodlarni brak, a po jeździe wspaniałe to dla mięśni rozluźnienie. Tak, zdecydowanie stówka się należy.

Przeczytawszy uważnie ogłoszenie na blogu Pana Jacka kliknęłam na intrygujący link: ,,do moich dobrych sąsiadów! , i to co tam znalazłam zmusiło mnie do napisania tekstu poniżej.

2 komentarze:

  1. to jednak jest prawdziwa sztuka zrobić takie "rajskie pastwisko" które wg mnie wspaniale wpisuje się tak ostatnio modny i znany(w pewnych środowiskach) styl permakulturalny(cokolwiek to znaczy) ...zrobić by się nie narobić i zarobić ...jak do tego jeszcze dodać cudowny dobrostan zwierząt to jest 100% szczęścia ...niby proste a jakże trudne Gratuluję

    OdpowiedzUsuń
  2. zgodnie z możliwościami i zdrowym rozsądkiem sztuka ta narzuciła się sama, ale wierz mi tegi, że tęgo się trzeba narobić...

    OdpowiedzUsuń