Jak pachnie, jak pachnie, jak pachnie ten maj,
rozrasta, rozpełza zielony się raj.
Strzela pąkami, dudni ulewą,
spadochron z liści rozdał już drzewom.
Zasłony dymne z pyłków rozwiesza,
wrogów swych gubi w zielonych pieleszach,
wabi i nęci w splątane gęstwiny.
Na ścieżce powrotnej, kolczaste maliny
sadzi natychmiast i z pokrzywą plecie,
widzimisię jego – czy powrócisz teraz czy dopiero w lecie.
Tych ludzi dziwnych, naiwnych mami i gubi,
ach ten maj psotnik, jak on to lubi!
Lecz gdy za lata równiną, za górą jesieni,
ustawią się wojska w lodowym pancerzu,
śnieg, mróz i wiatr, żołnierz przy żołnierzu,
jeden zimny oddech i wszystko się zmieni.
Odda i podda zielony ten kraj,
psotnik, zalotnik, taki to maj.
Łucjo, nie napiszę nic mądrego, ja tylko widzę to, co ubierasz tak pięknie w słowa, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMario,
OdpowiedzUsuńdziękuję :) i pozdrawiam majowo.